wtorek, 6 stycznia 2015

卌 Chapter 7

WŁĄCZ MUZYKĘ
________________________________________


No muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego...
Mimo tego uśmiechnęłam się pod nosem.. 


- Liliy coś się stało? 


Spostrzegłam się że w moim pokoju jest Iggy. Jak ja mogłam zapomnieć o niej. 
- Nie, nic.. - chciałam udawać, że jest normalnie itp. ale Jonas nie da się zmylić niczym. Ona jest jak miejski monitoring. 
- Przesuń się chce zobaczyć na co gapisz się tak za tym oknem. - Iggy za wszelką cenę chciała dostać się do okna i zobaczyć kto tam za nim stoi, utrudniałam jej to.. - Lily! - spojrzała na mnie spod byka i odsunęła mnie od okna. - Kumplujesz się z Hemmingsem i jego bandą? - zaczęła - To też chciałaś przede mną ukryć? Słucham, jakieś wytłumaczenia? - założyła swoje ręce na piersi czekała aż zacznę coś mówić. 
- Ja się z nimi nie kumpluje, Iggy czy ty już do reszty powariowałaś? - zaczęłam się jakoś tłumaczyć - Moja wina, że łażą za mną jak pies za kotem?! - w tym momencie otrzymałam sms'a od nieznanego mi numeru 


Masz 3 minuty, żeby zejść do mnie na dół
inaczej wejdę do ciebie przez okno .. :)
Luke xx

Świetnie jeszcze tego mi brakowało 


- Iggy.. muszę na chwilę wyjść na dwór.. czekasz czy idziesz ze mną? - popatrzyłam na przyjaciółkę, ta tylko pokiwała głową, że nie. Wyszłam z pokoju po drodze wzięłam założyłam na swoje nogi trampki, bo od szpilek zaczęły mnie boleć już nogi - uwierzcie mi, ja nie jestem przyzwyczajona do takich butów - wyszłam na zewnątrz, gdzie na schodach spotkałam Luka palącego papierosa. Skrzywiłam się na ten zapach, nie lubię jak ktoś pali.. to jest odrażające. 

- Hej. - przysiadłam się obok Luka, ten tylko kiwną głową na przywitanie. Wyciągną paczkę z papierosami w moją stronę, na co się skrzywiłam i pokiwałam przecząco głową. - Więc po co tutaj przylazłeś? - wpatrywałam się w gwiazdy.. piękne gwiazdy na niebie. Mówi się, że niebo jest takie samo wszędzie, ale dla mnie to są bzdety.. Tutaj w Australii jest piękniejsze niż w Los Angeles czy gdzieś indziej.

- No i jak ci się żyje mała? - zachichotał do mnie cicho i popatrzył na mnie wyczekując mojej odpowiedzi. 
- Mała? - oburzyłam się - Mała to jest Twoja pała - śmieje się na co mina Luka mówi sama za siebie. 
- Możemy się przekonać czy jest taki mały jak mówisz. - przysunął się na niebezpieczną odległość, łapie mnie za tyłek.. 

Czuję się jakoś dziwnie.. 

Odsuwam się od niego .

- Yyy ... przepraszam a co Ty robisz? - pytam unosząc brew w górę po czym zakładam ręce na piersiach. 
- Oj Lily - zaczął się znów do mnie dobierać, ale jakoś na marne mu to poszło. Mam na Ciebie ochotę - szepcze mi do ucha, po czym przygryza jego płatek i chichoczę z byle jakiego powodu.
- Chłopcze kochany.. ochotę to ty możesz mieć na ciastko a nie na mnie. - uśmiechnęłam się zwycięsko. Hemmings zaczyna mnie powoli irytować. Jest gwiazdka, chce spędzić jeszcze te święta z rodziną na spokojnie, a co teraz robię? Siedzę na schodach i słucham jakiś głupich słów Luka. 

- A nie chciałabyś zostać moim ciastkiem? Każda ma na mnie ochotę, a ty masz okazję mnie spróbować. - wpatrywałam się w niego jak na jakiegoś idiotę.
Czy on na serio tak mówił czy to tylko moja wyobraźnia? Hemmings wstał ze schodów i zaczął się kręcić jak jakieś dziecko. Wiek - 20 lat rozwój - płód . 


Podeszłam bliżej Luka i spojrzałam na jego źrenicę, były większe 2 razy niż normalnie. 
- Luke.. - złapałam jego twarz w moje ręce i przyglądałam się dokładnie jego oczom. - Do cholery jasnej! Ty ćpałeś! - zaczęłam chodzić w kółko i naglę usłyszałam jak otwierają się powoli od domu, szybko złapałam go za rękę i uciekłam za dom. Usłyszałam jeszcze jakieś rozmowy rodziców Iggy i moich, przelotnie słyszałam swoje imię.. 


Ich typowe pytania jak mnie dopadną będzie.. 
Gdzie byłaś? Kazał Ci ktoś wyjść? 
Bla.. bla.. bla.. 

Weszliśmy tyłami domu, gdzie popędziłam od razu z Lukiem do mojego pokoju. 
Nakazałam mu być cicho, oraz żeby nigdzie nie wychodził z tego pokoju. Wyszłam ze swojego pokoju, gdzie udałam się do salonu i spotkałam się z rodzicami.. ale zaraz gdzie oni się szykowali?
- Lily na co czekasz? - moja mama była zdziwiona, że nie jestem jeszcze uszykowana. 
- Mamo .. bo ja nigdzie nie mogę jechać .. źle się poczułam.. - złapałam się za brzuch i udawałam, że mnie boli. 
- No dobrze. - mama wyszła z salonu a tata przybił mi tak zwanego "żółwika" 
- Kochanie, ale wiesz co? Ja się też źle czuję.. - mój tata też zaczął udawać i poszedł do kuchni, gdzie chwilę potem było słychać. "Nie wygłupiaj się, jedziemy i koniec" Tak poznajcie moich rodziców. 
- Dobrze Lily .. w kuchni masz uszykowane leki jakie zażyjesz. - rodzice wyszli a ja zostałam sama z Hemmingsem -.- 


***

Jest już po północy, Luke zasnął w moim pokoju i to nawet lepiej. 
Przynajmniej mam go z głowy, ale nie na długo. 
Weszłam do kuchni w zamiarze zrobienia sobie herbatki .. o tak ciepła herbata 
tego mi teraz potrzeba było.. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi.

Kogo przyniosło do mojego domu? Znów jakiegoś ćpuna?

Podeszłam do drzwi i nic więcej nie powiedziałam, jedyne co to patrzyłam się na osobę przede mną. 




___________________________________________________________
OD AUTORKI: Przepraszam was!
Jest krótki, ale nie mogę dłuższego napisać bo muszę nauczyć się na jutro 
wierszyk z angola -.-
Jeszcze raz was przepraszam i zapraszam was do KOMENTOWANIA!