poniedziałek, 24 listopada 2014

卌 Chapter 4


Przypominam wam o komentarzach :) 
___________________________________

SOBOTA

Jestem strasznie nie wyspana, czuję pod sobą kogoś. 
Ni to twardo, ni to miękko. 
Otwieram oczy patrze kto to,a tu znajduję się cała nasza paczka. 
Lily, Josh, Sam, Ben, Mickey, Nicki oraz Jack, nie wiem jakim cudem znalazłam się na nim, ale mniejsza o ten szczegół. 
Wszyscy byliśmy porozwalani, na krzesłach, podłodze oraz niektórzy leżeli na sobie tak jak ja i Jack. 
Podeszłam do szklanych drzwi i zobaczyłam w nich swoje odbicie oraz Iggy.. 
Wyglądałam tragicznie, rozmazany tusz, włosy w każdą inną stronę, nieświeży oddech i te rzeczy które nie zostały zmienione. 
Podeszłam do swojej torby chwyciłam za swój portfel i poszłam w stronę automatu, który znajdował się na końcu korytarza.
Kupiłam sobie kawę, nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. 
Wystraszyłam się i odskoczyłam na co moja kawa również zareagowała, wylała mi się trochę na rękę. 
- Liliana spokojnie, to tylko ja. - usłyszałam znajomy mi już od kilku dni głos, do którego strasznie się przyzwyczaiłam.
Spojrzałam na Jacka i lekko się uśmiechnęłam. Upiłam dwa łyki kawy, a resztę dałam Jack'owi. 
- Nie chce, ty lepiej wypij postawi cię na nogi. - powiedział przecząco kręcąc głową. 
- Masz, nie chce już.. - powiedziałam i podałam mu kubeczek - Jest dla mnie za mocna, uwierz że te dwa łyki postawiły mnie już na nogi. - dodałam. Jack bez kłopotu wypił całą zawartość kubeczka, nie patrzył na to czy była gorąca czy też nie, skrzywił minę i popatrzył na mnie. 
- No faktycznie mocna. - objął mnie przyjacielsko ramieniem i poszliśmy do reszty. Każdy powoli dochodził do siebie i orientował się gdzie tak naprawdę są. Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy się z nimi, chwilę po tym dołączyli do nas rodzice Iggy. 
- Liliana? Jack? Lily? Ben? Sam? Mickey? Nick? Co wy tutaj robicie? Powinniście być w domu i odpoczywać. - powiedziała z zamartwieniem w głosie. - Liliana, twoi rodzice ciebie szukali, martwią się o ciebie. - podeszła do mnie i mnie przytuliła. - Jedźcie do domu, odpocznijcie i zróbcie swoje sprawy jakie macie. Przez najbliższy czas, Iggy i tak będzie nieprzytomna... Nie wiadomo w ogóle czy z tego wyjdzie. - Pani Jonas rozpłakała się w moje ramię, przytuliłam ją i dałam jej tyle otuchy ile ona jej potrzebowała. 
- Nie zostawię jej tutaj samej, i pani też - powiedziałam półszeptem, na co kobieta się na mnie popatrzyła i odsunęła lekko. 
- Nie zostanie przecież sama, ma nas. - otarła swoje łzy które spływały po jej policzkach i dodała. - I tak byliście tutaj wystarczająco długo, gdyby coś się działo będziemy do was dzwonić, ale teraz naprawdę już jedźcie. - uśmiechnęła się do nas słabo i popatrzyła na Iggy. 


Aktualnie leżę w łóżku i strasznie się nudzę, nie ma przy mnie Iggy, Lily nie chciała przyjechać bo ma coś ważnego do zrobienia, Sam pojechała gdzieś ze swoją mamą, a chłopacy? Oni z nimi tak jakoś się jeszcze bardzo nie zaprzyjaźniłam.
Weszłam na facebook'a i tak jakoś każdy z naszej szkoły tego kogo miałam w znajomych, pisał tylko to samo ,, nie zapomnijcie, dzisiaj godzina 20.30,, o luju o co tutaj chodzi? 
Wylogowałam się z fb, odłożyłam telefon na półkę obok mojego łóżka ale zaraz po tym dostałam wiadomość. 
Odczytałam ją a tam znajdowała się ta sama godzina co każdy pisał, prawdo podobnie jakaś nazwa ulicy i na końcu nie spóźnij się. 
Nie wiem od kogo ten sms, nie znam tego numeru, nie mam go zapisanego w ogóle. 
Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 14.. 
Dopiero? 
Chciałam się przespać tylko nie wiem czy było mi to dane, i tak za chwilę mama weszłaby do pokoju i krzyczała. ,, Liliana wstawaj na obiad ,, 
Tak.. 
Czasami to ich nie ogarniam, chciałabym mieć straszą siostrę, albo chociaż starszego brata. 
Mogłabym z nim pogadać itp.. 
A tak? 
Nic, sama do siebie mam gadać? 
Ludzie pomyśleliby, że jestem psychicznie chora, albo coś w tym rodzaju. 
Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam na dół gdzie, już prawdo podobnie czekał obiad. 



Byłam strasznie ciekawa, co się będzie działo się o godzinie podanej o której aż huczy w internecie, na portalach społecznościowych. 
Chciałam się bardzo dowiedzieć co to będzie, ale moim przyjaciołom zachciało się imprezowania.. 
Nie to że nie lubiłam imprez.. 
Wręcz przeciwnie, ja je uwielbiałam lecz dzisiaj miałam inne zamiary, które się nie spełnią. 
Ubrałam się w luźne rzeczy i czekałam tylko na moich przyjaciół aż zaszczycą mnie swoją obecnością w moim domu. 
Nie czekałam na nich długo gdyż po jakiś 10 minutach rozbrzmiał się dźwięk domofonu. 
Krzyknęłam rodzicom ,, Wychodzę nie dzwońcie, mam klucze w razie co,, i wyszłam. 
Przywitałam się ze swoimi przyjaciółmi poraz kolejny w tym dniu i teraz już byliśmy w drodzę.. nie znaniej mi.No ale najwidoczniej moi przyjaciele mi na to nie pozwolą.
Tak myślę.

Kazali ubrać mi się w jak najluzniejszę rzeczy, no wiec co?
Ubrałam na siebie luźnym t-shirt z napisem NIRVANA, i do tego moje szare dresy ,,wyjściowe,, jeszcze tylko lekki makijaż i jestem gotowa.
Zeszłam na dół z propozycją napicia się soku, ale nie zdążyłam otworzyć lodówki a już usłyszałam dźwięk domofonu, oznajmujacy że ktoś przyszedł.
Otworzyłam drzwi, a moim oczą ukazał się Mickey.

Czy już wam wspominałam, że jest przystojny?
Przywitałam się z nim poraz kolejny w tym dniu i wyszłam z domu. Ciekawość zrzerała mnie od środka.
Nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie dokładnie jedziemy, byłam zmuszona siedzieć przez niecałe 25 siedzieć w zamyśleniu.
Teraz sobie przypomniałam



Która glupia przyjaciółka zostawia ją dla jakiejś glupiej imprezy?! 
Niestety chyba tylko ja.



Dopytywałam się jeszcze przez kilka dobrych minut Jack'a gdzie mnie zabierają lub wyworzą, ale zero reakcji jak by mnie tam nie było.
Nie coś gadali o jakimś Tristanie i jego spółce, że może pokonać Hemmo.

Tylko do cholery jasnej kto to Hemmo i ten Tristan?!
Nasza wycieczka zakończyła się przy jakimś starym torze, był jak na to wygląda opuszczony.
- Musiałam siedzieć prawie 30 minut w samochodzie, na dodatek pełnym debili żeby przyjechać na jakiś jak dla mnie opuszczony smietnik? - Zapytałam z obrazą w glosie.
- Lili nawet nie wiesz co ty mowisz, zobaczysz ze ci sie jeszcze spodoba. - Jack objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę toru. Zaraz, chwilunia..

A gdzie jest Nicki i Ben?
Zaczęłam się rozglądać dookoła w poszukiwaniu jakiegoś szczęścia, nie wiem czemu.
Nagle automatycznie się zatrzymaliśmy i przed nami stały dwa cudenka które tak kochałam.. znaczy to jaki wydają dźwięk przy przyspieszaniu i jak na nich jeżdżą.


Dopiero na nich zobaczyłam Nicki'ego i Ben'a.
- Witaj Liliano Evans, na swoich pierszych w tym życiu nielegalnych wyścigach. - Zaśmiał się wesoło Mickey. Gdzieś tam widziałam w oddali chodzacego Hemmingsa i jego przyjaciół. Nie wiem czemu ale uśmiechnęłam się pod nosem na ich wspomnienie.
- Okay. - Powiedziałam - Teraz możecie mi powiedzieć o kim tak gadaliscie w tym samochodzie... No wiedzie jakiś Tristan i Hemmo? - wszyscy zrobili na mnie dziwne miny i zasmiali się.
- Emm... jestem tutaj pierwszy raz, sooł.. -  skrzyzowałam ręce na wysokości piersi i popatrzyłam w ich strone.
- No fakt, faktem.. Jesteś pierwszy raz... Więc, Tristan to odwieczny wróg Hemmo, a Hemmo jego. - Zaczął tłumaczyć Nicki. - Natomiast Hemmo to jest idiota Hemmings - pokazał ukratkiem na Luka i jego przyjaciół. - Natomiast tam ten - teraz pokazał na wysokiego jak na mnie to o półtorej głowy ode mnie wyższego blondyna który przyglądał mi się zaciekawieniem - To jest Tristan Evans. - Zaraz.. czy to nie jest czasami zbieg okoliczności? Evans..



Idiotko dużo osób może nazywać się tak samo jak ty!


- Chodzą też pogłoski, że dzisiaj miała się zjawić na wyscigach jego zaginiona siostra. - Dodała Lily. No nieźle, ale to nie jestem ja. Pewnie jest jeszcze jakaś dziewczyna która się tak nazywa..


*
*
*



Wyscigi wygrał Luke, kolejny był ten Tristan, a zaraz po nich równo na mete wjechał Nicki i Ben.
- Nieźle wam poszło. - Podeszłam bliżej Nicki'ego i Ben'a ucałowałam ich policzki po czym wyszczeżyli się do mnie.
- Ale, i tak ja byłem przed tobą. - Mogę przyznać że zachowują się jak banda przedszkolaków.
Nagle przeszło po mnie takie dziwne uczucie, że ktoś się na mnie patrzy. Obruciłam się w tył i zobaczyłam Luka jego przyjaciół, oraz tego kolejnego blondyna... jak on miał? Tristan.. o tak!
Nie zgadza się jedno dla mnie.
Dlaczego wróg z wrogiem gada? To jest dla mnie niepojetę, ale chyba tego nigdy niepojmę.
Gapili się na mnie jakbym była jakaś wystawą w muzeum.
Nie zwracajac uwagi na to wróciłam do swoich przyjaciół.
Śmialiśmy się w dobre, kiedy za sobą usłyszałam czyiś głos.



- Czy ty jesteś Liliana Evans? - odwruciłam się, zobaczyłam Tristana jakiś trzech kolesi z nim, natomiast zaraz obok Luka, Caluma i pozostała dwujkę plus na dodatek to że dookoła nas było mnustwo ludzi.
- Tak?.. - powiedziałam niepewnie, na co chlopak sie tylko uśmiechnął. Chwilę potem poczułam jak czyjeś silne ręce mnie obejmują.




- Nareszcie cię znalazłem.. - tak to był Tristan. - Strasznie za tobą tęskniłem.


_______________________________________________________________


OD AUTORKI:
Szczerzę? Sama nie wiedziałam że tak będzie.. 
Nie pomyślelibyście, że może pojawić się The Vamps :)
Nie mam nic do was, żadnych ogłoszeń.. 
Sooł... Do następnego :)


10 komentarzy:

  1. Fajny <3 Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamo siostra Trisa :3 rozdział cudeńko

    OdpowiedzUsuń
  3. O.O oł maj gasz! Dodasz dzisiaj next? Mam urodziny...

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiste <3
    http://pain-luke-hemmings-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku.. Tris *.* Liliana to jego siska! <33
    Czekam na nn ;* /nika6983

    OdpowiedzUsuń
  6. Whooow *.* Jego zaginiona siostra ;oo Wow, nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. ;o

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudowny ...
    Kiedy następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Tego się nie spodziewałam. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń